Koło Misyjne
Grupy w Parafii
Spotkania Koła Misyjnego
w II poniedziałek miesiąca
po Mszy św. wieczornej
List ks. Ludwika z Madagaskaru
Niech będzie pochwalona Jezus Chrystus
Właśnie co minęły Święta Wielkiej Nocy wraz z jej oktawą. Dziękuję Wam wszystkim za pamięć o nas wyrażoną na wiele różnych sposobów, czy to w łączności cyfrowej, czy też modlitewnej. Bóg zapłać, niech Zmartwychwstały ze swego przebitego Boku rozlewa nieprzeliczona łaski swojego miłosierdzia na Was.
Życie przynosi co raz to nowe wyzwania, z którymi trzeba się nam zmierzyć. Cieszy jednak to, że mimo że każdy dzień przynosi jakieś problemy, to jednak każdego dnia Łaska Boża daje nam światło aby się w tym wszystkim nie pogubić i z nadzieją budzimy się następnego dnia.
Flagowy projekt naszej misji, Internat ks. Jana Berthiera, staje się co raz bardziej zauważalny w naszym regionie, na dzień dzisiejszy jest w nim 63 wychowanków. Wraz z nim nabierają znaczenia zarówno szkoła podstawowa Tandrano jaki i szkółki przykościelne rozsypane po dwóch gminach Tandrano i Ankerky, właśnie zakładamy 15 szkółkę. Przed świętami wójt gminy Tandrano poprosił mnie na spotkanie sołtysów abym przedstawił im propozycje jakie Kościół ma dla nich na niwie edukacyjnej. Zainteresowanie było spore, mimo że na terenie każdego sołectwa jest państwowa szkoła podstawowa to jednak ze względu na dużą korupcje wynik ich „pracy” jest mniej niż słaby, a większości przypadków beznadziejny. Wynikiem takiej sytuacji jest nie tylko korupcja co również bardzo niska świadomość potrzeby edukacji u naszych tubylców. Również z powodu tej niskiej świadomości i nasze szkółki przykościelne mają „pod górkę”. Jak już niejednokrotnie pisałem, to nie tyle od samego sołtysa zależy czy zaproszą księdza do siebie, co od rady wioskowej, a tutaj głosy są różne. Jak „mantra” są powtarzane, głównie przez starszych w rodzie: „nasi ojcowie się nie uczyli, myśmy się nie uczyli, to po co nasze dzieci (wnuki) mają się uczyć”. Jednakże te kilkanaście szkółek mówią same za siebie, że warto się trudzić, „bo żniwo wprawdzie wielkie…” oby tylko Pan dał robotników.
A co do „żniwowania” to w tym roku „spadliśmy z deszczu pod rynnę”. Jak każdego roku na początku pory deszczowej (początek polskiej zimy) modliliśmy się o obfite opady deszczu, z doświadczeniami ostatnich kilku lat że deszczu było tyle co „kot napłakał”. Jednakże gdzieś od połowy pory deszczowej (środek zimy) zaczęliśmy nabąkiwać Dobremu Bogu, że wystarczy już tego deszczu, bo pola zalewa, chaty z gliny się rozpływają. Zbiory są na pół udane: kukurydza zbierana w drugiej połowie marca, bardzo udana; orzeszki ziemne zbierane początkiem kwietnia, jeśli ktoś posadził w dolince to zalane, te posadzone na górkach, jako tako; podobna sytuacja z roślinami strączkowymi; ryż, zbierany w maju zapowiada się całkiem nieźle (jeśli nie przyjdzie szarańcza?); maniok, będzie zbierany w sierpniu, jakoś plonów, podobnie jak orzeszki ziemne, w zależności od tego gdzie posadzony, na górce czy w dolince. Ale ogólnie na pewno zbiory wychodzą lepiej niż w ostatnich latach, Bogu niech będą dzięki.
Problemem pozostają te rozpłynięte chaty, w każdej wiosce kilka czy kilkanaście rodzin pozbyło się domu. System budowania chat z gliny, ma to do siebie że nie lubi wody, a w tym roku przez nasz region przeszły trzy cyklonu pod rząd. Zaczyna się pora sucha, do następnej pory deszczowej mamy kilka miesięcy na to aby ludziom udało się z tego otrząsnąć i wybudować nowe chaty. A z uśmieszkiem na ustach to mogę się pożalić że misja straciła trzy ubikacje: moją, internatu i szkoły. Nasze ubikacje to typowe wychodki wiejskie za czasów naszych dziadków, gdzieś na uboczu wykopana dziura i jakaś chatka na górze. Do ich budowy za bardzo się nie przyłożyliśmy, no bo to tylko wychodek, teraz chodzimy w krzaki, tak jak to tutaj robią wszyscy.
A na końcu to do zobaczenia już wkrótce, mijają już trzy lata od mojego ostatniego pobytu w Polsce, wypada lecieć do kraju na urlop, być może nasze drogi się przetną.
Niech Pan błogosławi i strzeże
Ludwik MSF